Była kiedyś taka piosenka „Przewróciło się, niech leży”.
Odkąd Krasnale są na świecie tekst tej piosenki nabrał dla mnie nowego
znaczenie. Nie oznacza to, że Perfekcyjna Pani Domu wyszłaby z naszego
mieszkania z czarną rękawiczką, ale pewne kanony uległy diametralnej zmianie. Znaczy
to więc nie mniej nie więcej, że pewne rzeczy przestały mnie drażnić. Nie
doszłam jeszcze do stanu, w którym nie zauważałabym okruszków pod kanapą czy
kurzu na książce, ale potrafię odpuścić, jeśli tych okruszków jest tylko parę,
a kurz osiadł dzisiaj a nie przed miesiącem. Podobnie z resztkami i papierkami.
W czasach przedkrasnalowych nie było mowy o zjedzeniu i pozostawieniu skórki od
banana czy woreczka po chrupkach na blacie przez chociażby ułamek sekundy.
Teraz może tam pozostać do pierwszego wolego momentu, który wypada czasami za
godzinę.
Była kiedyś taka piosenka „..i nawet kiedy będę sam…”. Teraz
i na nią patrzę inaczej, bo właśnie zaczyna do mnie docierać, że sama to ja już
rzadko będę. W hołdzie Zaślubionemu napisać muszę, że dba on o zdrowie
psychiczne małżonki swej, wysyłając mnie regularnie na dwugodzinne wietrzenie
umysłu. Podczas tych sesji tak naprawdę nie wiem co ze sobą zrobić. Słucham
radia, a właściwie Antyradia i połowa żartów mi umyka, bo jakaś ostatnio jestem
rozkojarzona. Potem jadę autem w tempie niedzielnego kierowcy, bo jakoś
szybciej nie ma po co. W pierwszym tego typu bytowaniu pozakrasnalowym poszłam
nawet na zakupy, podczas gdy Zaślubiony, a ojciec Krasnali, wybrał się z synami
swoimi na badanie krwi. Szum się zrobił w laboratorium, bo sam tata, taki
dzielny, BEZ MAMY z dziećmi, DWÓJKĄ, przyszedł. Na magiczne pytanie GDZIE MAMA
(w domyśle wyrodna kobieta, zostawiająca dzieci dzielnemu mężczyźnie)
Zaślubiony postanowił bronić PRu małżonki krótkim stwierdzeniem „u lekarza”.
Także z wizyty u lekarza mama dwie sukienki przyniosła, więc wynik całkiem
udany. Ale ja się pytam czy mnie kiedyś ktoś zagadnie, jak sama będę z
Krasnalami pomykała, gdzie tata? Bo jeśli tak, to w ramach rewanżu
Zaślubionemu, obronię jego honor i powiem „z resztą dzieci”. Odpowiedź więc już
mam, ale i pewność, że pytanie nie padnie.
Była kiedyś taka piosenka „ nie nie nie, nie to nie, mówię
nie gdy myślę nie..”. I najchętniej śpiewałabym ją każdemu w twarz, kto jeszcze
raz zapyta mnie czy mój poród był planowany na 18 marca. TEGO 18 MARCA. Wiem, że to śmieszny zbieg okoliczności, że
pierwsze skurcze odczułam zaraz po wybiciu północy dnia, kiedy matka może być
etatową na rok, ale po kiego grzyba miałabym wyjmować na zawołanie krasnali 4
tygodnie wcześniej?! Rodząc w terminie też wliczyłabym się w tą zabawę. Ale
nawet kiedy to tłumaczę widzę w oczach „taaaa, jasne…!”. Niech więc zostanie,
że jestem jedną z pierwszych matek drugiego kwartału na rządanie. Jak dla mnie
mogę być nawet ósmego.
Powiem szczerze, że jak dotąd nigdy nie byłam sama z dziećmi u lekarza/ na szczepieniach itp. Może nawet być tak, że to właśnie facet się tu lepiej sprawdzi, bo jest silniejszy, bywa bardziej opanowany itd.. no ale społeczeństwo dziwi się tak wielu rzeczom w kontekście bliźniaków, że czasami ręce opadają...
OdpowiedzUsuńA z tymi sukienkami to bardzo dobre posunięcie, Lubię to! :-)
no szaczun dla Zaślubionego!!!!mój z 1 sztuką nie pójdzie -bo by zemdlał .
OdpowiedzUsuńa Twój jeszcze niezły PR zrobił:)
i dobrze za masz chwile dla siebie :)
i ciesze się że piszesz :)i to jak:)uśmiecham sie jak czytam :)
ściskam
dadacia
To może zatrudnisz Zaślubionego, bo zadanie PRowca wykonał wzorowo!
OdpowiedzUsuńMiss - i ty masz jeszcze czas na twórczość intelektualną... łomatko.. pełen szacun... Waściwie przeżywam to samo, tylko z niejakim opóźnieniem... tylko fotek stópek jeszcze nie mam (ale nadrobię ;))A jeśli chodzi o macierzyński, to myśmy prawo nabyły 28 stycznia...
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Krasnali od naszej trójki :*
Lilonka
Lilonka, nazwanie tego twórczością jest mocno nad wyrost ;). Z tym macierzyńskim to ja od początku jestem pogubiona...
OdpowiedzUsuń