piątek, 28 stycznia 2011

Bo chorować, miła Pani, trzeba umieć

Po tygodniu bycia chorą, wypluwania płuc, rozrzucania chusteczek, walki z bólem głowy i zaopatrywania się w lekarstwa jak godziwa polska emerytka w podeszłym wieku, wiem jedno- nie umiem chorować. Nie potrafię położyć się do łóżka, spać naprzemiennie z patrzeniem w sufit. Nie potrafię nie chodzić po domu, nie potrafię nie czytać, nie zmienić piżamy chociażby w dres, iść w odpowiednim czasie do lekarza i przyznać się- tak, czas na chorobę. Zamiast tego przez kilka dni udawałam, że kaszel to nie kaszel, a katar to nie katar. Szło nieźle, ale przegrałam. Wreszcie musiałam przyznać, że nie mam siły nawet zrobić sobie herbaty. Skończyło się na tym, że zamiast leku na przeziębienie faszeruję się milionem osłon przed dwoma milionami antybiotyków. Nie zmienia to jednak faktu, że leżenie plackiem w łóżku mi nie wychodzi. Próba pierwsza- poleżę i poczytam. Staram się więc posklecać literki w słowa, słowa w zdania, a zdania w logiczną całość. Nagle jednak okazuje się, że nie da rady. Wstaję. Próba druga- poleżę i pomyślę. Po przemyśleniu planów na następny tydzień, po rozważaniach nad sensem życia, które nagle przestaje mieć sens odkrywam, że to myślenie w chorobie jakoś kupy mi się nie trzyma. Wstaję. Próba trzecia- poleżę i pooglądam telewizor. Ale telewizora w sypialni nie mamy, więc trzeba iść do drugiego pokoju. Wstaję. Próba czwarta- poleżę i nie wiem co…leżeć już mi się nie chce, siedząc chce mi się leżeć, boli mnie wszystko w każdej pozycji, najlepiej, jakbym wisiała. Zazdroszczę tym, którzy chorując potrafią naprawdę się zregenerować- wypocą zarazki, snem zabiją próby leżenia. Zazdroszczę też tym, którzy chorując potrafią nadrobić zaległości literackie- wtedy przynajmniej po przeziębieniu nie opowiadają co zażywali czy też ile mieli stopni gorączki, a opowiedzieć mogą o lekturze, swoich przemyśleniach z nią związaną itp. Myślałam, że jak będę chora znośnie to właśnie nadrobię zaległości w pozycjach czytelniczych, a jak będę chora bardzo to zapadnę w sen. A tu bambus- ani jedno albo drugie. Więc albo choruję pośrednio (skoro tak to chorowanie bardzo wykracza poza moją wyobraźnie) albo chorować nie umiem. Stawiam na to drugie. I na Tolka Banana.

4 komentarze:

  1. Wow, to Ty się lepiej naucz, bo przy dzisiejszych zarazkach nieumiejetne chorowanie nie wróży nic dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super blog!!!! Mam nadzieję, że już wyzdrowiałaś!!!! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie naucz się chorować, bo zimy coraz gorsze! Mega ciekawy blog! Daję do ulubionych;)

    OdpowiedzUsuń