czwartek, 13 stycznia 2011

5-10-15 i Tik Tak, czyli o dzieciach trochę

Dorosłość czas zacząć. Nie chodzi tu o nowy rok, pierwszy siwy włos, zmianę cyferki w wieku, kolejną kurzą łapkę czy coraz widoczniejszy brak owalu twarzy. To byłoby chyba mniej osiadające w głowie. Dorosłość czas zacząć , bo nagle przestaję być tą dziewczynką, a zaczynam być etatową ciocią. Dzieci się rodzą. I to nie w telewizji, sąsiadom czy w statystykach. Mówię tu o dzieciak, z których mamami chodziłam na wagary, trzepak czy próbowałam pierwszego papierosa. I teraz tym kobietą rosną brzuchy, przestają pić wino, potrzebują popołudniowej drzemki i czują kopanie w swoim ciele. A potem zmian zaczyna być jeszcze więcej. W rodzinie pojawia się mała fasolka, która swoje pragnienia i potrzeby wyraża płaczem, mieści się w dwóch rękach i nigdy nie wiem czy patrzy na mnie czy nie.
Nie wiem czy mają tak wszystkie niedzieciate, ale mając te istotki na rękach całą uwagę skupiam na tym, żeby ich nie upuścić. Wizje uciekających z moich ramion maluchów prześladują mnie, odkąd zaczęłam praktykować te czynności. Potem od matek słyszę, że główka takiego malucha pachnie moimi perfumami i zastanawiam się czy mam przeprosić, iść się umyć czy cieszyć, że fasolka ładnie pachnie…Ale najcięższe do ogarnięcia staje się dla mnie, gdy wyżej wymienione fasolki rosną i zaczynają świadomie mianować mnie „ciocią”. Czy ja dla nich wyglądam tak, jak wyglądały moje ciocie, które odwiedzały mamę, kiedy wracałyśmy z przedszkola? Czy im też wydaje się, jak wydawało się wtedy mnie, że te ciocie wszystko już wiedzą i nie muszą o nic się martwić? Jeśli tak, to jest już kilka małych osób, które tak o mnie myślą na tym świecie.
Ale potrafię jeszcze przypomnieć sobie myślenie z perspektywy fasolki. Nasz czteropiętrowy blok wydawał mi się wieżowcem, Pani Danusia z przedszkola potworem, owsianka najgorszym świństwem, a początek „5-10-15” najlepszym zwiastunem udanego dnia. I wtorkowy „Tik tak”. Dziś już jest inaczej, dlatego postanowienie- od dziś słucham fasolek. Niech mi przypomną, jak jeszcze wtedy widziałam świat! I niech nie zmieniają swoich mam w matki- wariatki, bo ja wciąż widzę w nich te dziewczyny, z którymi snułam wizję „kiedy będziemy już duże…”. Reszta może zostać bez zmian. Przynajmniej w tej materii.

9 komentarzy:

  1. Też znam to uczucie...fajnie opisane przypadki;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej lubiłam Tik Taka ze wszystkich popołudniowych programów. I piosenkę Najłatwiejsze ciasto w świecie, bo na "teledysku" była pokazana kuchnia w bloku, a ja bardzo chciałam mieszkać w bloku jak byłam mała. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu tekstu zastanawia mnie jedno- czy Ty lubisz dzieci?;)
    Tekst godny SATC;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm...brzmi dość sentymentalnie. A gdzie Pankracy?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawda! Ja tego baby boom'u nie ogarniam zupełnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieci lubię i nie to było intencją. Po prostu jako niematka ciężko mi zrozumiec pewne zachowania, które jednak sobie potrafię wytłumaczyć. Przynajmniej się staram. A mowa w tekście bardziej o tęsknocie za dziecinstwem.

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja tam lubię jak moja Hanka pachnie perfumami "ciotek" :),no bo ciotki mają dobry gust przecież :) uściski - Karolina T.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że wreszcie uda mi się zostawić trochę zapachu na Hani! Póki co mocno Was całuję!

    OdpowiedzUsuń