Nie lubię jak ktoś zjeżdża z ronda i nie sygnalizuje tego
kierunkowskazem. A Ty tak stoisz i czekasz, żeby odkryć, że w sumie to dało się
ruszyć, ale komuś się nie chciało machnąć ręką.
Nie lubię kiedy włączam ekspres do kawy (zaznaczam, że nie
robię jej dla siebie, bo kaw nie pijam), a tam wyświetla mi się komunikat „dolać
wody” lub „ opróżnij zbiornik fusów”.
Nie lubię, kiedy chcę sobie dolać do płatków mleka ryżowego,
a tam ostatnia kropla.
Nie lubię, kiedy chcę gdzieś zadzwonić i odkrywam, że
bateria mi umiera, ale wcześniej tego nie zauważyłam ani nie usłyszałam, bo
sobie dźwięk w telefonie wyłączyłam.
Nie lubię, kiedy wreszcie znajduję trochę czasu na
oglądnięcie serialu w TV, a tu przychodzi burza i zamiast serialu na ekranie
widzę „Brak sygnału”.
Nie lubię się ubierać i odkryć, że wszystko ale to wszystko mam
pomięte. Może poza wełnianym swetrem. W lato…
Nie lubię znajdywać w skrzynce awizo, bo listonosz przyszedł
akurat wtedy, kiedy na moment wyszłam na spacer. Jestem bardziej niż pewna, że
on się czai za krzakami i tylko czeka aż wyjdę, żeby mi to awizo zaserwować, a
potem ja muszę na pocztę drałować. Oczywiście po drugim awizo, przypominającym
mi o pierwszym.
Nie lubię zrobić długiej listy zakupów i zapomnieć jej w
drodze na zakupy.
Nie lubię znosić z trzeciego piętra Krasnali w fotelikach, bo
niedługo bez schylania się będę mogła podrapać się po piętach.
Nie lubię tego, że od poniedziałku do piątku czas się
wlecze, a w weekend zapinkala.
Nie lubię, kiedy po przygotowaniu sobie śniadanie nie bardzo
mam go kiedy zjeść.
Nie lubię, kiedy zapominam hasła do swojego konta i za żadne
ludy świata nie potrafię odpowiedzieć na pytania zabezpieczające. Nie wiem
czego ja się nawąchałam, jak na nie odpowiadałam.
Nie lubię autokorektora w moim telefonie, dzięki któremu wychodzi na to, że zamiast "puść mi dzwonka" proszę "rura mi dzwonka", a zamiast "krótkiej szyjki" jest "krótka szynka".
Nie lubię autokorektora w moim telefonie, dzięki któremu wychodzi na to, że zamiast "puść mi dzwonka" proszę "rura mi dzwonka", a zamiast "krótkiej szyjki" jest "krótka szynka".
I nie lubię, że wszystko to wydarzyło mi się na przestrzeni
tygodnia.
A! Nie lubię nie lubić. To tyle, dziękuję za uwagę.
I za komentarze, bo je lubię.
Nie chcę wyjść na jakąś pesymistyczną komentatorkę (ja?? skąd!!), natomiast listonosze zostawiają awizo nawet bez dzwonienia czy pukania do drzwi. Wiem to na podstawie przeleżenia całej ciąży w domu, podczas gdy awizo było zostawione razy z czydzieści czy, a odebrać jak wiadomo nie było za bardzo jak. Dlatego kocham listonoszy przeogromnie, szczególnie za ich ewidentne przeświadczenie, że przyzwoity człowiek w południe to powinien być w pracy, a jak nie jest, to niech se lata i stoi w kolejce, co on będzie nosił.
OdpowiedzUsuńNo.
To teraz jako urodzona optymistka poproszę o notkię od myślnika co lubisz!!!
Też dwa razy przyłapałam na tym listonosza i nawet raz Zaślubiony robił na poczcie naczelnikowi awanturę. Tera pewnie na każdy list mi plują ;)
UsuńA tego "lubię" jest baaaardzo dużo np. Twoje wpisy lubię!
A ja nie wierzę w ilość Twoich "nie lubię". Jak Cię znam, to tylu "nie lubię" od Ciebie nie słyszałam!!! ;) Ale mam na to teorię, która sprawdza się do wszystkiego: COŚ WISI W POWIETRZU i stąd tyle tego "nie lubię" ;)))))
OdpowiedzUsuńCoś wisi i chyba dynda mi przed nosem ;). Ale na pewno spadnie i wrócimy do normy!
UsuńAch jooj.. Czy lista tego co lubisz jest dłuższa :)?
OdpowiedzUsuńMargo.
No zdecydowanie! Ale tak musiałam sobie trochę pomarudzić ;)
UsuńKrótka szynka stała się przebojem ;-) więc nie narzekaj :-) A co do listonoszy - potwierdzam. Złowieszczo czają się w krzakach i czkają aż bliźniakowa mama wytacha się z całą zgrają z domu i wtedy myk... awizo. I tak od poniedziałku do piątku ciągnie się jak makaron, a weekend no cóż... ledwo był piątek, a tu znów poniedziałek. Chyba czasoprzestrzeń się jakoś zagina :-)
OdpowiedzUsuńJa dorzucę jedno "nielubienie" ~ nie lubię sąsiadów, co w windzie się użalają nade mną, że tak ciężko z dwójką, a potem nawet drzwi od windy nie przytrzymają. I tych co wyprzedzają mnie na schodach, swoją drogą nie jest to szczególnie trudne, i kradną windę sprzed nosa i każą czekać drącym się Kluskom aż winda znów przybędzie. Ufff
Nie mam windy to mnie to "nie lubię" omija...ale jak mnie po schodach ktoś mija z pytanie
Usuń"Dajesz jeszcze radę?"
to mam ochotę fotelikiem walnąć.
A krótka szynka...no cóż, swego czasu często się o tym pisało ;)
Oj tak, z tym awizem "pod obecność" też już się spotkałam. Najczęściej kiedy ja lub któryś z domowników miał dostać jakąś większą rzecz listem poleconym. Teraz już się nie zdarza ;)
OdpowiedzUsuńMargo.
U mnie też mało, bo zamawiam pod adres rodziców, tam listonoszowi zawsze się chce.
Usuńja mam fajnego listonosza :)nigdy awizo nie zostawia zawsze dostarczy ,jak trzeba to i w pracy mnie znajdzie taki kochany jest :)ale to wyjątek pewnie co te reguły tworzy ;)
OdpowiedzUsuńja nie lubię remontów !
i tapet NIE LUBIE!!!BARDZO NIE LUBIĘ !i szlifowania ścian po nich!
i fachowców co to mieli być wczoraj, dziś i ich "zeszło i nie wyrobili i wpadną może jutro"...a mnie kable z ścian dyndają co to ich też nie lubię..
i nie lubię jak budzik dzwoni o 6 rano ..
to tylko wierzchołek moich nielubień ..
Szczęściara z tym listonoszem. A remonty i budziki...co racja to racja.
UsuńU nas przydałaby się mała naprawa niektórych kątów, ale jak pomyślę o tych facetach zastanawiających się jak załatać pęknięty sufit i tak dumają, a potem czekasz na nich kolejny tydzień...nie, nie, nie.
a ja nie lubię ..... zatkałao mnie nic mi nie przychodzi do głowy to chyba efekt uboczny urlopu hmm
OdpowiedzUsuńno to lubie słońce i ptaki,
lubię błękitne niebo i chłodną wodę w chorwackim morzu,
lubie gwar moich dzieici,ale nie za długo i na zbyt wysokich tonacjach :)
lubię twojego bloga i Wasze komentarze,
lubie że ktoś pisze czego nie lubi ! BB
Ale powiało świeżością! Ja też to lubię!
UsuńA ja nie lubie BT, poniedzialku i porannego wstawania. Nie lubie kiedy chlopaki dra sie bez sprecyzowanego powodu. Nie libiebtez mojej nowej sasiadki co na moje dzisiejsze hello odpowiedziala krzykiem ze prawie by sie zabila o wozek. A co ona slepa ze podwojnego nie widzi? A jak ja niby chlopakow mam do niego wstawic w domu i zjechac z pierwszego pietra? A na ulice nie wystawie skoro mieszkam na glownej ulicy. I nie lubie tego ze na nowym mieszkaniu wanny nie mam. I to juz nie chdzi o to ze ja sie wylegiwac w cieplej wodzie lubie bo nie lube ale jak ja mam chlopakow kapac skoro prysznic nie ma nawet brodzika co by do niego wode nalac?
OdpowiedzUsuńNo to i ja sobie pomarudzilam troche.
Miss teraz napisz co lubisz.
Pozdrawiam
Marcikuk
A i jeszcze nie lube tych fałszywych szkotow co to ci tiutiaja jaka to fantastic jestes a za twoimi plecami do inych pierdziela jaka to tu wredna jestes. I nie zebym cos do szkotow miala bo fajni tez sa tylko tych falszwcow jakas plaga tu jest
OdpowiedzUsuńZe Szkotami mam małe doświadczenie, ale z wszystkim innym nie da się nie zgodzić!
UsuńNastępny wpis o tym, co lubię. Jednak równowaga być musi.