czwartek, 29 sierpnia 2013

Kto instrukcji nie czyta, ten niech dużo naciska



No więc nienawidzę czytania instrukcji. Szczerze i dogłębnie. Doprowadzam tym do szału Zaślubionego, który każdy nowy sprzęt opanowuje do perfekcji poprzez dokładne zaznajomienie się z każdym słowem zawartym w jego opisie. Także tak, przyznaję, w tej kwestii jestem totalnym ignorantem. Wychodzę z założenia, że jak się coś zawiesi/zepsuje/pojawi się coś czego nie będę umiała wyłączyć/włączyć to po prostu poprzyciskam ile wlezie we wszystko w dowolnej sekwencji, potem to powtórzę w innej, a potem jeszcze w innej i zawsze coś z tego wychodzi. W najgorszym razie należy wyłączyć z prądu i uruchomić ponownie, wyjąć baterię i na nowo załączyć lub mocno strzelić tym o ziemię. I tak, dla przykładu, często wybija nam w kuchni korki (temat na osobny post, ile mnie się przez to przytrafiło i jak cholernie to wkurza), po ich włączeniu muszę na każdym sprzęcie ustawiać godzinę. Na kuchence elektrycznej mam sporo różnych przycisków i jeśli przez przypadek źle nacisnę to idę te korki znowu wyłączyć, bo nie wiem jak to pozmieniać. Pewnie mogłabym sięgnąć do teczki z instrukcjami i nauczyć się do czego służą poszczególne przyciski, ale po co? Przecież i tak potrzebuję tylko tego, co nastawia zegar i odmierza czas gotowania. Reszta to dodatek. A teczka z instrukcjami to dla mnie kolejna rzecz z gatunku nietykanych.
Swego czasu Zaślubiony zakupił nowy sprzęt audio. Pisząc swego czasu mam na myśli jakieś trzy lata temu, ale co tam. Przez ten sprzęt włącza się radio, telewizor, odtwarzacz CD, płyty DVD i jeszcze Bóg wie co. Bóg i Zaślubiony. Zdarza się, że włączamy radio, Zaślubiony stwierdza, że nie działa jeden z osiemnastu głośników (które musieliśmy upchać w naszym pokoju i to pod określonym kątem względem siebie), ponaciska coś na sprzęcie i niby działa. I wszystko jest super, kiedy jesteśmy razem, gorzej się robi, kiedy zostaję sama i chcę obejrzeć film na DVD…tylu przycisków na pilocie i sprzęcie to ja w życiu nie wciskałam, staram się drogą dedukcji wymyśleć jak z radia zrobić video i zawsze wychodzi. Raz zajmuje mi to więcej raz mniej czasu, ale wychodzi. Kłopot w tym, że nigdy nie pamiętam jak to zrobiłam i przy powtórce z rozrywki kompletnie nie wiem jak się do tego zabrać. Możnaby podpytać Zaślubionego, ale to wiązałoby się z przyznaniem, że do tej pory wciskałam co wlezie, a jeszcze wcześniej NIE PRZECZYTAŁAM INSTRUKCJI. Zdarza się, że przy próbie odpalenia radia następuje też efekt uboczny w postaci dziwnych wyświetleń na ekranie itp., ale jeśli radio gra to reszta mnie nie rusza- cel osiągnięty. Więc olać instrukcje, stawiam na spontaniczność!

4 komentarze:

  1. no tak magiczne przyciski ,ja raz skakałam po pilocie - i zaskoczył:))))))trochę obudowa poszła ale poszło na konto P :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa,dobrze mieć potomstwo. U mnie to jeszcze nie działa, ale jeszcze chwila, jeszcze momencik...;))

      Usuń
  2. To jak moja mama. Ostatecznie wzywa mnie, jak już tym chaotycznym klikaniem zawiesi dekoder :)
    Margo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli z Twoją mamą bez wątpienia dogadałybyśmy się w tym temacie.
      Ja bym ten dekoder z prądu...;)

      Usuń