Dzisiejszy spacer z Krasnalami utwierdził mnie w
przekonaniu, że moglibyśmy zatrudnić się jako wsparcie karetek pogotowia.
Koguta może ktoś nie usłyszeć, ale dwóch drących się Krasnali tak, jakbym je ze
skóry przed wyjściem obdarła i solą posypała, usłyszy nawet głuchy stulatek.
Próbowała wszystkich metod ukołysania, ale nic nie działało. Trzy rundki po
parku podzieliły gapiów (a gapili się wszyscy) na dwa obozy – pierwszy to Ci,
którzy patrzyli z politowaniem, wręcz współczuciem. Głowę dam, że gdybym
poprosiła o drobne od strzału bym od nich dostała. Ale grupa druga natychmiast
by mi je odebrała, ponieważ w ich oczach wyczytać można było jedno- wyrodna
matka. Próbowałam ukoić w ramionach (Krasnali, nie gapiów), ale skutek był
taki, że jeden się uspokajał, drugi zaś zaczynał wydzierać się jeszcze bardziej
(a myślałam, że to niemożliwe!), potem odłożony wpadał w spazm, kiedy znowu
leżał w wózku i kończyło się na dźwiękach zatykających uszy. Naszła mnie nawet myśl, jakie to proste
byłoby mieć jednego, usiąść na ławce, ukołysać, poczekać aż zaśnie i odłożyć.
Nie narzekam, nigdy nie oddałabym któregoś z moich dzieci, ale wczoraj ta myśl
uderzyła z mocą młotka o palec. Zaraz więc pożałowałam tego, co się w głowie
narodziło, otrzepałam się z resztek użalania się nad sobą, przypomniałam sobie amerykańskie
filmy. Na ich wzór ubrałam okulary, wyprostowałam plecy, pierś wypięłam do
przodu i z miną błogiej matki, której to dzieci delikatnie pełzają po
czyściutkiej podłodze gaworząc i uśmiechając się, którym płacz jest obcy, a do
każdego wyciągają swoje łapki na przytulenie, popchałam ten tonowy wózek z
dwoma syrenami na pokładzie, udając że tak właśnie ma być. Mijani ludzie
wykazywali odmienne uczucia – od śmiechu po żałość, a ja swojej miny nie
zmieniałam.
I tylko raz parsknęłam śmiechem, kiedy to najbardziej
życiowi okazali się panowie, których celem jest porozwozić złom i za to się
napić. Minęłam ich i ich zaadoptowany do wywożenia złomu wózek (pojedynczy), a
za plecami usłyszałam:
„Patrz, Wiesiek, takim mercedesem, to byśmy k…wa złomu
nawiezli!”.
Amen.
dokladnie Amen. Padlam od tego mercedesa. A moja rada jako mamy bardziej doswiadczonej (o kilka miesiecy) jest taka iz oddaj kochana panu Wieskowi i jego kompanowi mercedesa a ty Krasnali przesadz to kabriolet czyli spacerowki. Moi tez tak sie zaczeli drzec w wieku kilku miesiecy ze mialam ochote zostawic co najmniej jednego pod drzewkiem w parku (na pewno ktos by go znalazl szybciutko) zmienilam wozek gleboki na spacerowke i po problemie. Sa zainteresowani doslownie wszystkim i wycia nie ma. Podkresle tu ze chlopaki moje nie umieja jeszcze sami siadac ale na polsiedząco i tak lepeij niz na lezaco.
OdpowiedzUsuńa i jeszcze jedno dzieki ci ze nadrabiasz pisanie, alez moje galki oczne sie ciesza widzac kolejny wpis i to zaledwiie dwa dni od poprzedniego. Pisz kochana pisz. Mnie endorfiny podskakuja na sam widok wpisu a po jego przeczytaniu to juz osiagaja high level
OdpowiedzUsuńDzięki za radę!!!! Też o tej spacerówce nieśmiało myślę, tylko doczekać chciałam momentu, kiedy przynajmniej podparci będą potrafili utrzymać pion, bo na razie chwieją się bardziej ni z wspomniani w poście Panowie po udanym dniu;)
UsuńI dzięki za te słowa, dla takich chce się pisać. Endorfiny działają w dwie strony;)
Wyluzowanie panów złomiarzy rozbrajające ;-))) Też ich często mijam (w poczuciu, że ja mam ciężej!) i jak widzę jakiś zagubiony kołpak na trawniku to mnie się przypominają.....
OdpowiedzUsuńNa płacze na podobnym etapie u nas pomagało jak ręką odjął kładzenie w gondolach na brzuchu. Główka na bok i spać. Ale przeprowadzka do spacerówki to faktycznie było dla nich COŚ.
Hmm...w sumie w dzień jeśli śpią to tylko na brzuszku, ale jakoś w swej bystrości nie wpadłam na to, że w wózku też mogą...eh, człowiek uczy się całe życie. Dobrze, że ma nauczycieli!!!!;)
UsuńMiss o dzięki CI za wpis:)))))) przyszłam do pracy z humorem ...do duszy i odpaliłam Twego bloga-i tak się uśmiecham:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))!!!!!
OdpowiedzUsuńTwa postawa amerykańskiej Matki-rewelacja :)))))))i na pohybel wszystkim:)
złomiarze hahahahah łzy śmiechu w oczach :))))
z jednym potomkiem też lekko nie jest...ale łatwiej opanować kryzys :)
różne myśli matką przychodzą do głowy , ale niewiele potrafi się do nich przyznać a te co to robią to dojrzałe i odpowiedzialne a przede wszystkim szczere :)
ściskammmmmmmmmmmm
Dokładnie dokładnie. Np. jak w drugiej części filmu Sex&the City, Miranda idzie z Charlotte na kielicha i Charlotte przyznaje, że jeśli chodzi o zagrożenie rozpadu związku przez romans męża z nianią, to ona się najbardziej boi, że wówczas straciłaby tak dobrą nianię ;-))Można krytykować ten film, ale ja obie części uwielbiam za prawdę o kobietach.
UsuńBroszki, z ust mi to wyjęłaś. Przebrnęłam przez ten film z trudem, ale ten fragment tak BARDZO do mnie przemówił! Aż im zazdrościłam, że tak się rozumieją i mogą pić!
UsuńPola, jeśli tylko w pracy mój wpis wywołał u Ciebie uśmiech (bo już wiemy z kim pracujesz;)) to mogę powiedzieć MISSION COMPLETED!
no to kolejny kłopot z głowy, już wiesz co zrobić z wózkiem jak juz bezużyteczny zacznie Ci zagracać mieszkanie lub piwnicę :), ale Kochana ja wczoraj widziałam wózek w kwadrat (naprawde duża przekątna), a w nim dwa małe brzdące jakieś 4-5 miesięcy no może troszkę wiecej i taka dwu latka co to już mówić umie stała na specjalnym miejscu na wózeczku, dodam .... byli ze Słowacji, albo z Czech (nie rozróżniam języków) od razu pomyslałam o Tobie, że nie masz tak źle, ale wtedy nie zanałam ostatnich doniesien ;) BB
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTo ja chyba chce taki wózek!W spacery,jak opisany,wskoczylabym do niego i darla się na trzeciego.Bo może kwadrat zamiast spacerowki to jest wyjście;).
UsuńA poza tym cieszę się,ze tu jesteś;)
wdrażam się, może zamiast konta na facebooku mały blog :), ale o czym :))))))))
UsuńMoże jedno i drugie?:)
UsuńWow, jaka piękna grzywka! :-)
OdpowiedzUsuńByło minęło, ale portret pozostał :). A że autorka zdolna to się mogę chwalić!
UsuńMiss uwielbiam cie czytac, ale po ostatnich postach co raz bardziej sie boje dwoch takich krasnali heh mam nadzieje ze "ogarne temat" jak sie pojawia
OdpowiedzUsuńZenia, dziękuję;). I nic się nie bój, jeden uśmiech albo przytulenie- wszystko Ci wynagrodzi!A temat ogarniesz, to Ci gwarantuję!!!!!
UsuńPoza tym nie ma co myśleć, samo się ogarnie!;)
Ps. Trzymam mocno za Ciebie!
Usuń