środa, 10 lipca 2013

Zabiorę Cię właśnie tam...



Dzisiejszy spacer z Krasnalami utwierdził mnie w przekonaniu, że moglibyśmy zatrudnić się jako wsparcie karetek pogotowia. Koguta może ktoś nie usłyszeć, ale dwóch drących się Krasnali tak, jakbym je ze skóry przed wyjściem obdarła i solą posypała, usłyszy nawet głuchy stulatek. Próbowała wszystkich metod ukołysania, ale nic nie działało. Trzy rundki po parku podzieliły gapiów (a gapili się wszyscy) na dwa obozy – pierwszy to Ci, którzy patrzyli z politowaniem, wręcz współczuciem. Głowę dam, że gdybym poprosiła o drobne od strzału bym od nich dostała. Ale grupa druga natychmiast by mi je odebrała, ponieważ w ich oczach wyczytać można było jedno- wyrodna matka. Próbowałam ukoić w ramionach (Krasnali, nie gapiów), ale skutek był taki, że jeden się uspokajał, drugi zaś zaczynał wydzierać się jeszcze bardziej (a myślałam, że to niemożliwe!), potem odłożony wpadał w spazm, kiedy znowu leżał w wózku i kończyło się na dźwiękach zatykających uszy.  Naszła mnie nawet myśl, jakie to proste byłoby mieć jednego, usiąść na ławce, ukołysać, poczekać aż zaśnie i odłożyć. Nie narzekam, nigdy nie oddałabym któregoś z moich dzieci, ale wczoraj ta myśl uderzyła z mocą młotka o palec. Zaraz więc pożałowałam tego, co się w głowie narodziło, otrzepałam się z resztek użalania się nad sobą, przypomniałam sobie amerykańskie filmy. Na ich wzór ubrałam okulary, wyprostowałam plecy, pierś wypięłam do przodu i z miną błogiej matki, której to dzieci delikatnie pełzają po czyściutkiej podłodze gaworząc i uśmiechając się, którym płacz jest obcy, a do każdego wyciągają swoje łapki na przytulenie, popchałam ten tonowy wózek z dwoma syrenami na pokładzie, udając że tak właśnie ma być. Mijani ludzie wykazywali odmienne uczucia – od śmiechu po żałość, a ja swojej miny nie zmieniałam.
I tylko raz parsknęłam śmiechem, kiedy to najbardziej życiowi okazali się panowie, których celem jest porozwozić złom i za to się napić. Minęłam ich i ich zaadoptowany do wywożenia złomu wózek (pojedynczy), a za plecami usłyszałam:
„Patrz, Wiesiek, takim mercedesem, to byśmy k…wa złomu nawiezli!”.
Amen.

18 komentarzy:

  1. dokladnie Amen. Padlam od tego mercedesa. A moja rada jako mamy bardziej doswiadczonej (o kilka miesiecy) jest taka iz oddaj kochana panu Wieskowi i jego kompanowi mercedesa a ty Krasnali przesadz to kabriolet czyli spacerowki. Moi tez tak sie zaczeli drzec w wieku kilku miesiecy ze mialam ochote zostawic co najmniej jednego pod drzewkiem w parku (na pewno ktos by go znalazl szybciutko) zmienilam wozek gleboki na spacerowke i po problemie. Sa zainteresowani doslownie wszystkim i wycia nie ma. Podkresle tu ze chlopaki moje nie umieja jeszcze sami siadac ale na polsiedząco i tak lepeij niz na lezaco.

    OdpowiedzUsuń
  2. a i jeszcze jedno dzieki ci ze nadrabiasz pisanie, alez moje galki oczne sie ciesza widzac kolejny wpis i to zaledwiie dwa dni od poprzedniego. Pisz kochana pisz. Mnie endorfiny podskakuja na sam widok wpisu a po jego przeczytaniu to juz osiagaja high level

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za radę!!!! Też o tej spacerówce nieśmiało myślę, tylko doczekać chciałam momentu, kiedy przynajmniej podparci będą potrafili utrzymać pion, bo na razie chwieją się bardziej ni z wspomniani w poście Panowie po udanym dniu;)
      I dzięki za te słowa, dla takich chce się pisać. Endorfiny działają w dwie strony;)

      Usuń
  3. Wyluzowanie panów złomiarzy rozbrajające ;-))) Też ich często mijam (w poczuciu, że ja mam ciężej!) i jak widzę jakiś zagubiony kołpak na trawniku to mnie się przypominają.....
    Na płacze na podobnym etapie u nas pomagało jak ręką odjął kładzenie w gondolach na brzuchu. Główka na bok i spać. Ale przeprowadzka do spacerówki to faktycznie było dla nich COŚ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm...w sumie w dzień jeśli śpią to tylko na brzuszku, ale jakoś w swej bystrości nie wpadłam na to, że w wózku też mogą...eh, człowiek uczy się całe życie. Dobrze, że ma nauczycieli!!!!;)

      Usuń
  4. Miss o dzięki CI za wpis:)))))) przyszłam do pracy z humorem ...do duszy i odpaliłam Twego bloga-i tak się uśmiecham:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))!!!!!
    Twa postawa amerykańskiej Matki-rewelacja :)))))))i na pohybel wszystkim:)
    złomiarze hahahahah łzy śmiechu w oczach :))))
    z jednym potomkiem też lekko nie jest...ale łatwiej opanować kryzys :)
    różne myśli matką przychodzą do głowy , ale niewiele potrafi się do nich przyznać a te co to robią to dojrzałe i odpowiedzialne a przede wszystkim szczere :)
    ściskammmmmmmmmmmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie dokładnie. Np. jak w drugiej części filmu Sex&the City, Miranda idzie z Charlotte na kielicha i Charlotte przyznaje, że jeśli chodzi o zagrożenie rozpadu związku przez romans męża z nianią, to ona się najbardziej boi, że wówczas straciłaby tak dobrą nianię ;-))Można krytykować ten film, ale ja obie części uwielbiam za prawdę o kobietach.

      Usuń
    2. Broszki, z ust mi to wyjęłaś. Przebrnęłam przez ten film z trudem, ale ten fragment tak BARDZO do mnie przemówił! Aż im zazdrościłam, że tak się rozumieją i mogą pić!
      Pola, jeśli tylko w pracy mój wpis wywołał u Ciebie uśmiech (bo już wiemy z kim pracujesz;)) to mogę powiedzieć MISSION COMPLETED!

      Usuń
  5. no to kolejny kłopot z głowy, już wiesz co zrobić z wózkiem jak juz bezużyteczny zacznie Ci zagracać mieszkanie lub piwnicę :), ale Kochana ja wczoraj widziałam wózek w kwadrat (naprawde duża przekątna), a w nim dwa małe brzdące jakieś 4-5 miesięcy no może troszkę wiecej i taka dwu latka co to już mówić umie stała na specjalnym miejscu na wózeczku, dodam .... byli ze Słowacji, albo z Czech (nie rozróżniam języków) od razu pomyslałam o Tobie, że nie masz tak źle, ale wtedy nie zanałam ostatnich doniesien ;) BB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. To ja chyba chce taki wózek!W spacery,jak opisany,wskoczylabym do niego i darla się na trzeciego.Bo może kwadrat zamiast spacerowki to jest wyjście;).
      A poza tym cieszę się,ze tu jesteś;)

      Usuń
    3. wdrażam się, może zamiast konta na facebooku mały blog :), ale o czym :))))))))

      Usuń
  6. Wow, jaka piękna grzywka! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było minęło, ale portret pozostał :). A że autorka zdolna to się mogę chwalić!

      Usuń
  7. Miss uwielbiam cie czytac, ale po ostatnich postach co raz bardziej sie boje dwoch takich krasnali heh mam nadzieje ze "ogarne temat" jak sie pojawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zenia, dziękuję;). I nic się nie bój, jeden uśmiech albo przytulenie- wszystko Ci wynagrodzi!A temat ogarniesz, to Ci gwarantuję!!!!!
      Poza tym nie ma co myśleć, samo się ogarnie!;)

      Usuń
    2. Ps. Trzymam mocno za Ciebie!

      Usuń