środa, 22 maja 2013

O spotkaniach i skokach



Nie odrobiłam chyba do końca zadania domowego przed przyjściem na świat Krasnali, bo pominęłam gdzieś wątek skoków rozwojowych. Tym większe było moje zdziwienie, że kiedy mówiłam o marudnych nocach i jeszcze marudniejszych dniach Krasnali każdy pytał mnie czy to nie skok. No więc skoczyłam po wiedzę, dowiedziałam się co i jak, a nawet gdzie i się sprawdziło. Wprawdzie wykres pokazujący ilość i długość skoków przyprawia mnie o palpitację serca, bo jeden marudzący Krasnal to wyzwanie, ale dwa to tsunami.
Jeśli więc faktycznie po takich dniach, kiedy nic nie pasuje, nic się nie podoba, nic nie jest dobrze, Krasnal Krasnalowi wilkiem, mama to już najgorsze z najgorszych (tata nie lepszy), spacer to zawracanie głowy, a noszenie na rękach złem koniecznym to wczoraj Krasnale zaliczyły skok milowy. I to taki, że mam podejrzenia, że jutro pójdą o własnych nogach do szkoły wyliczać równania matematyczne. Nie wiem jeszcze co i jak dzisiaj, bo po pobudce śniadaniowej zasnęły znużone, a ja boję się ich obudzić, no bo jak był to TAKI skok to mogę usłyszeć niezłą wiązankę za to, że śmiałam ich wyrwać z drzemki, a potem one sobie ubiorą spodnie i sobie pójdą i Zaślubiony mi tego nie wybaczy.
Jest jeszcze gorsza wersja – przygotowania do skoku nadal trwają, a wtedy grozi mi eksmisja z mieszkania ze strony sąsiadów. Zresztą wtedy chyba sama pokornie się spakuję i odejdę. Także drżącym wzrokiem zerkam na zegarek i czekam na godzinę „0”, kiedy to głód zarządzi otwarcie oczu i wydanie z siebie sygnału, która wskaże nam resztę dnia, a i moje być czy nie być... matką, sąsiadką i człowiekiem słyszącym (ilość decybeli używanych przed skokiem zagraża zdrowym bębenkom).
A zapowiadało się tak pięknie, kiedy to w słoneczną niedzielę pełną zgrają udaliśmy się na powitanie w naszych progach Broszkę i jej resztę pięknej rodziny! Przemierzając miasto podwójnym wózkiem razy dwa wywoływało zdumienie, ale co tam – w matkach bliźniaczych siła! Z Zaślubionym spoglądaliśmy na wesołe Lusie, rzucające co chwila uśmiechem i chłonęliśmy co i jak, kiedy, po co i dlaczego. Ja czerpałam z wiedzy mamy Broszki, z ulgą uświadamiając sobie, że inne matki też tak mają, że będzie dobrze, że niekoniecznie jest tak, że własne dzieci mnie nie lubią. Z ulgą, natchniona, a do tego jeszcze potwierdzona, że kto dobrze pisze musi być doborowym towarzystwem postanowiłam iść dalej za ciosem danym przez los, bo potem może też będę widzieć uśmiechy Krasnali, a sama będę miała żurnalową figurę. A spotykając na drodze inne kobiety pchające przed sobą dubeltowy bolid (podczas spaceru z Broszką raczona Pani od komentarza „Ło matko, następna” miałaby pożywkę dobrych pare razy)pokaże im wzrokiem, że to muszą być osoby wyjątkowe! A co! Jeśli natomiast nie otrzymam odpowiedzi będzie to znaczyło jedno – idzie skok.
Tymczasem kończę ten wpis i idę do jaskini lwa. Jeśli nie wrócę…

9 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że jednak wszystko wróci do normy!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak kiedyś zobaczyłam ten dziwny wykres z tymi skokami, to w tej samej minucie dałam se siana z ewentualnymi próbami zrozumienia tego i przypasowania tych wartości do moich dzieci. I tak sobie żyjemy w błogiej nieświadomości kiedy był/ bedzie jaki skok. Pojęcie SKOK ograniczyliśmy ku uciesze wszystkich do robienia HOOOP-LA! :-)
    Ja też kiedy mijam podwójną mamę/ babcię bliźniaków to od razu pojawia się taka niesamowicie ciepła nić porozumienia. Fajne to jest :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja to ogarniałam te tabelki chyba sto lat zanim zrozumiałam co gdzie się ma.W sumie miałam tabelkę dla opornych, ze słoneczkami i chmurkami z burzą, ale jakoś i tak wyglądało to na skomplikowane.
      Olać skoki, też zostanę przy HOOOP-LA, które stosuję od niedawna, a już zabawa rangą mocno podgania inne zajęcia (np.płacz)

      Usuń
  3. Ja podobnie jak Broszki nie probuje zrozumiec tabelek ze skokami. Zwalam na zly dzien, kazdy je ma nawet mali mezczyzni, a ze oni typowi faceci i na nich ani grozby ani prosby nie dzialaja... no coz czasem wstaja lewa noga.
    U mnie w miescinie blizniakowe boom po mnie dwie dziewczyny juz doczekaly blizniakow. Jedna wczoraj spotkalam, teraz robie za autorytet :P No i jako taka anonimowosc wrocila, jak ktos powie "ta Polka co blizniaki ma" to juz sie beda zastanawiac ktora autor mial na mysli bo sa nas trzy :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W bliźniakach siła!!!!!!;)
      Anonimowość anonimowością, ale jaka między Wami mamami może być nić porozumienia to wiecie tylko Wy (i trochę my też;))!
      Chyba też zacznę zrzucać na zły dzień, bo do szkoły mi nie poszły, a zły humor minął. W sumie prawda, zapomniałam o najważniejszym aspekcie- to faceci!!!!!

      Usuń
  4. hm.... skoki taaaaaa każdy "ciężki "dzień lub też noc(allelujaaa w nocy skoki spały raczej) tłumaczyłam sobie SKOKIEM, no i moja córka tak skacze Skokami co jakiś czas... ma 5 lat, ja w swej naiwności wierzyłam ze to się kończy po "buncie 2latka"...
    daje rade-ale ja mam łatwiej bo 1 sztuka:)
    ściskam Ciebie i Krasnali :***
    dadacia

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosz...skoki, bunty, dawaj smoczka, nie dawaj smoczka...
    Wina dajcie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Miss, czy to prawda, że masz zamiar przestać pisać??!! No chyba Cię...!!!!!! Ptaszki mi już wyśpiewały! Trzeba było się nie wygadać w komentarzach, teraz nie dam Ci życia, jeśli to prawda!!!!!!!
    Madamme Mama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ?????????????????????????????????noooooooo PROTESTUJE!!!!!!!! oficjalnie dla jasności!Miss proszę nawet nie żartować w tym temacie!
      dadacia

      Usuń