Nie odrobiłam chyba do końca zadania domowego przed
przyjściem na świat Krasnali, bo pominęłam gdzieś wątek skoków rozwojowych. Tym
większe było moje zdziwienie, że kiedy mówiłam o marudnych nocach i jeszcze
marudniejszych dniach Krasnali każdy pytał mnie czy to nie skok. No więc
skoczyłam po wiedzę, dowiedziałam się co i jak, a nawet gdzie i się sprawdziło.
Wprawdzie wykres pokazujący ilość i długość skoków przyprawia mnie o palpitację
serca, bo jeden marudzący Krasnal to wyzwanie, ale dwa to tsunami.
Jeśli więc faktycznie po takich dniach, kiedy nic nie
pasuje, nic się nie podoba, nic nie jest dobrze, Krasnal Krasnalowi wilkiem, mama
to już najgorsze z najgorszych (tata nie lepszy), spacer to zawracanie głowy, a
noszenie na rękach złem koniecznym to wczoraj Krasnale zaliczyły skok milowy. I
to taki, że mam podejrzenia, że jutro pójdą o własnych nogach do szkoły
wyliczać równania matematyczne. Nie wiem jeszcze co i jak dzisiaj, bo po
pobudce śniadaniowej zasnęły znużone, a ja boję się ich obudzić, no bo jak był to
TAKI skok to mogę usłyszeć niezłą wiązankę za to, że śmiałam ich wyrwać z
drzemki, a potem one sobie ubiorą spodnie i sobie pójdą i Zaślubiony mi tego
nie wybaczy.
Jest jeszcze gorsza wersja – przygotowania do skoku nadal
trwają, a wtedy grozi mi eksmisja z mieszkania ze strony sąsiadów. Zresztą
wtedy chyba sama pokornie się spakuję i odejdę. Także drżącym wzrokiem zerkam
na zegarek i czekam na godzinę „0”, kiedy to głód zarządzi otwarcie oczu i
wydanie z siebie sygnału, która wskaże nam resztę dnia, a i moje być czy nie
być... matką, sąsiadką i człowiekiem słyszącym (ilość decybeli używanych przed
skokiem zagraża zdrowym bębenkom).
A zapowiadało się tak pięknie, kiedy to w słoneczną
niedzielę pełną zgrają udaliśmy się na powitanie w naszych progach Broszkę i
jej resztę pięknej rodziny! Przemierzając miasto podwójnym wózkiem razy dwa
wywoływało zdumienie, ale co tam – w matkach bliźniaczych siła! Z Zaślubionym
spoglądaliśmy na wesołe Lusie, rzucające co chwila uśmiechem i chłonęliśmy co i
jak, kiedy, po co i dlaczego. Ja czerpałam z wiedzy mamy Broszki, z ulgą
uświadamiając sobie, że inne matki też tak mają, że będzie dobrze, że
niekoniecznie jest tak, że własne dzieci mnie nie lubią. Z ulgą, natchniona, a
do tego jeszcze potwierdzona, że kto dobrze pisze musi być doborowym
towarzystwem postanowiłam iść dalej za ciosem danym przez los, bo potem może
też będę widzieć uśmiechy Krasnali, a sama będę miała żurnalową figurę. A
spotykając na drodze inne kobiety pchające przed sobą dubeltowy bolid (podczas
spaceru z Broszką raczona Pani od komentarza „Ło matko, następna” miałaby
pożywkę dobrych pare razy)pokaże im wzrokiem, że to muszą być osoby wyjątkowe!
A co! Jeśli natomiast nie otrzymam odpowiedzi będzie to znaczyło jedno – idzie
skok.
Tymczasem kończę ten wpis i idę do jaskini lwa. Jeśli nie
wrócę…
Mam nadzieję, że jednak wszystko wróci do normy!:)
OdpowiedzUsuńJak kiedyś zobaczyłam ten dziwny wykres z tymi skokami, to w tej samej minucie dałam se siana z ewentualnymi próbami zrozumienia tego i przypasowania tych wartości do moich dzieci. I tak sobie żyjemy w błogiej nieświadomości kiedy był/ bedzie jaki skok. Pojęcie SKOK ograniczyliśmy ku uciesze wszystkich do robienia HOOOP-LA! :-)
OdpowiedzUsuńJa też kiedy mijam podwójną mamę/ babcię bliźniaków to od razu pojawia się taka niesamowicie ciepła nić porozumienia. Fajne to jest :-)
No ja to ogarniałam te tabelki chyba sto lat zanim zrozumiałam co gdzie się ma.W sumie miałam tabelkę dla opornych, ze słoneczkami i chmurkami z burzą, ale jakoś i tak wyglądało to na skomplikowane.
UsuńOlać skoki, też zostanę przy HOOOP-LA, które stosuję od niedawna, a już zabawa rangą mocno podgania inne zajęcia (np.płacz)
Ja podobnie jak Broszki nie probuje zrozumiec tabelek ze skokami. Zwalam na zly dzien, kazdy je ma nawet mali mezczyzni, a ze oni typowi faceci i na nich ani grozby ani prosby nie dzialaja... no coz czasem wstaja lewa noga.
OdpowiedzUsuńU mnie w miescinie blizniakowe boom po mnie dwie dziewczyny juz doczekaly blizniakow. Jedna wczoraj spotkalam, teraz robie za autorytet :P No i jako taka anonimowosc wrocila, jak ktos powie "ta Polka co blizniaki ma" to juz sie beda zastanawiac ktora autor mial na mysli bo sa nas trzy :)))
W bliźniakach siła!!!!!!;)
UsuńAnonimowość anonimowością, ale jaka między Wami mamami może być nić porozumienia to wiecie tylko Wy (i trochę my też;))!
Chyba też zacznę zrzucać na zły dzień, bo do szkoły mi nie poszły, a zły humor minął. W sumie prawda, zapomniałam o najważniejszym aspekcie- to faceci!!!!!
hm.... skoki taaaaaa każdy "ciężki "dzień lub też noc(allelujaaa w nocy skoki spały raczej) tłumaczyłam sobie SKOKIEM, no i moja córka tak skacze Skokami co jakiś czas... ma 5 lat, ja w swej naiwności wierzyłam ze to się kończy po "buncie 2latka"...
OdpowiedzUsuńdaje rade-ale ja mam łatwiej bo 1 sztuka:)
ściskam Ciebie i Krasnali :***
dadacia
Bosz...skoki, bunty, dawaj smoczka, nie dawaj smoczka...
OdpowiedzUsuńWina dajcie!
Miss, czy to prawda, że masz zamiar przestać pisać??!! No chyba Cię...!!!!!! Ptaszki mi już wyśpiewały! Trzeba było się nie wygadać w komentarzach, teraz nie dam Ci życia, jeśli to prawda!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMadamme Mama
?????????????????????????????????noooooooo PROTESTUJE!!!!!!!! oficjalnie dla jasności!Miss proszę nawet nie żartować w tym temacie!
Usuńdadacia