W mądrych książkach i artykułach to piszą, że do dzieci
trzeba mówić dużo i stroić miny. Jako że matką chcę być dobrą to codziennie
puszczam Krasnalom wiązankę słów, opowiadając im o wszystkim przez co
podejrzewam, że ich pierwsze słowa będą brzmiały „Matka, przestań!”. Takie
trejkotanie ma też pewien subtelny, aczkolwiek znaczący oddźwięk – zaczynam ogólnie
mówić jak do dziecka. Nawet kiedy śpią gadam w przestrzeń, kładąc siatkę na
stole w powietrze rzucam „Hopa!”, malując się (zaznaczam, że jestem wtedy w
łazience sama) zaczynam tłumaczyć krok po kroku- „teraz nałożymy sobie róż, o
właśnie, a teraz tusz, oooo i już…”. Łapię się nawet na tym, że gadam robiąc
zakupy… więc, szanowni czytelnicy, jeśli kiedyś zamilknę to pewnie mnie
zamknęli.
Z tym strojeniem min to jest jeszcze gorzej. Bo faktycznie
efekty daję, kiedy pochylając się nad Krasnalem. Wykrzywiam twarz (zmarszczki mimiczne
Welcom to!) i wtedy bach! Krasnal przekręca głowę, marszczy czoło… zastanawia
mnie tylko czy jest to okaz zaciekawienia czy też rozmyślania w stylu „Czy ją
już zupełnie pogięło?”. Za każdym razem bowiem, kiedy tak się nachylam z
wyrazem twarzy jak stwór z ciastoliny oczami wyobraźni widzę, jak wyglądam.
Jeśli ktoś z Was nie wie lub ma wątpliwości polecam zerknięcie w lusterko z
góry. Ostrzegam tylko, że życie już nigdy nie będzie takie samo. Tak więc – kiedy idąc drogą spotykacie
kobietę z potrójnym ombre, mówiącą do siebie i z miną Plastusia to macie
pewność- właśnie się minęliśmy. Pewnie będę jeszcze pchała przed sobą wózek.
Wszystko to dotarło do mnie dzisiaj, kiedy to spędzając
kolejny dzień z Krasnalami w oczekiwaniu na powrót Zaślubionego, pokazywałam im
widok z okna. To, co rzuciło mi się w oczy to widok trzech mężczyzn naprawiających
balkony bloku sąsiedniego. Ponieważ z rusztowania wymienieni Panowie mieli
genialny widok na nasze mieszkanie z zaciekawieniem obserwowaliśmy się
wzajemnie. Ewidentnie wrażenie zrobiło na nich, że ciągle łażę do okna z
dzieckiem na rękach, do tego stroję do niego miny, dziób mi się nie zamyka, a
dziecko co pięć minut przebieram (podejrzewam, że wieści o powiciu bliźniaków
na rusztowanie jeszcze nie doszła). No więc tak sobie przez te osiem godzin
stali, przeżuwali kanapki , popalili papierosy, dwa razy majtnęli młotkiem i
zeszli ze zmiany. A ja, zostając niezmiennie od 10 tygodni na tej samej
zmianie, doszłam do wniosku, że chyba pozwolę Krasnalom w przyszłości naprawiać
balkony.
No i oczywiście musiałam spojrzeć w to lusterko z góry............... to naprawdę wiele wyjaśnia! :D
OdpowiedzUsuńA te biedne dzieci muszą patrzeć na to codziennie...i my się dziwimy, że one płaczą ;D
Usuńpatent z lusterkiem -brawo!!!, i pomyśl teraz o tych Wszystkich "wciskających głowy" w wózek na spacerkach i strzelających "miny dziobaki" do Krasnali.....
OdpowiedzUsuńto gadanie z czasem mija.....? ja gadam nadal jak O nie ma to do kotów albo rybek albo sama do siebie ;)))
dadacia
Od dziś, dla równowagi psychicznej Krasnali, zakaz wciskania głów w gondolki wózków. Na równowagę mamy za późno, szczególnie jeśli to gadanie nie mija...
Usuńprzetestowałam lusterko.....hm....już żadnemu malcowi tego nie zrobię;)
Usuńnie powiedziałam wczoraj słowa do rybek :DDD słuchałyśmy muzyki :DDDDDDDD
dadacia
koty mnie olały i leżakowały w pościeli
Żeby nie było, z lusterkiem ostrzegałam!A potem się dziwimy, że dzieci mają fobię społeczną;)
UsuńU mnie muzyka leci, ale to tylko zagłuszacz mojego gadania. Kot od dawna przestał na to reagować.
Witaj, nominowałam Cię do zabawy na swoim blogu - zapraszam pod link:)
OdpowiedzUsuńhttp://moc-cynamonu.blogspot.com/2013/05/nominacja-do-liebster-blog-pewnie.html
Dziękuję :)
Usuń