Trudno jest pisać, kiedy
w krwi spada wszystko, co spaść może, a wszystkie metody podwyższenia
tego, co niskie, wywołuje system zwrotny. Ale podobno co nas nie zabije, to nas
wzmocni, a ja żyję, więc uwaga – drogą kalkulacji wywnioskowałam, że rosnę w siłę.
Póki co widzę tylko, że rosnę… Byłoby lepiej, gdyby nie mój
zawodowy wstręt do zakupów. Każda próba nabycia rzeczy spełniających trzy
podstawowe warunki: 1. z miękkiego materiału, 2. za tyłek, 3. szerszy krój z
dołu, kończy się przejściem po wybranym sklepie, zebranie naręcza rzeczy i
kupna pierwszej przymierzonej, która choć minimalnie spełnia kryteria. Więc
zakupami średnio się pocieszę. Uprawianie sportów? A i owszem. Na sportowych
kanałach – oni ćwiczą, a ja oglądam te ćwiczenia z bułką w ręce (koniecznie z
serem). I w sumie nie wiem, gdzie ta bułka ginie, bo od ilości już zjedzonego pieczywa
powinnam już wyglądać jak kajzerka…
No i pożegnałam swoje dziecko w postaci auta. Odjechało z
obcymi ludźmi na pokładzie i nawet łzy nie uroniło…a tyle nas łączyło! Więc ja,
nabuzowana huśtawką hormonów większą niż na osiedlowych placach zabaw,
popłakałam za nas dwoje.
Potem kolejne plany legły w gruzach. Zaplanowany urlop nad
morzem, w sprawdzonym miejscu i z postanowieniem wdychania jodu na spacerach po
plaży poleciały szybciej niż mój termometr podczas halnego. Nie mogę ruszać się
dalej niż jakieś 100 km od domu. No więc szukamy teraz czegoś w okolicy, co
doprowadziło do sytuacji dość absurdalnej, kiedy to jedziemy w weekend
sprawdzić czy dane miejsce spełnia kryteria i czy chcemy w nim spędzić wakacje.
Taaa…
Ale mimo to jest dobrze. A nawet super. Taaa…
Skoro wolno Ci podróżować w promieniu 100km, to NAPRAWDĘ jest super! I tak trzymać :-) Przyjemnego wyjazdu!
OdpowiedzUsuńno no... prosze tu byc dzielnym i nie mazać się ;-)! będzie dobrze, a na urlopie wypoczywajcie ile sił ;-)
OdpowiedzUsuńUściski gorące!
Ona przylezie do mnie i ona opowie!
OdpowiedzUsuń