czwartek, 5 stycznia 2012

Smarkata

Mam katarzysko. Katarem to to przestało być jakieś kilka tygodni temu. Ocean szumi mi w zatokach, stos chusteczek niedługo mnie udusi, a savoir vivre przestał być dla mnie kluczowy- siąkam wszędzie. Siąkam nawet na spotkaniu z osobami, które dopiero poznaję, a z którymi mam współpracować i którzy mają mieć dla mnie już na wstępie respekt- mają, bo po moim tango z chusteczką, które wykonała to nawet ja przestałam patrzeć na siebie poważnie. Siąkam też w sklepie, przy szefie, podczas rozmów telefonicznych, a nawet podjęłam próbę pod prysznicem, ale nie wyszło- chusteczki higieniczne NIE SĄ wodoodporne! Ogólnie jestem jednym wielkim katarzyskiem. Podejrzewam, że nawet pachnę katarem, ale nie wiem tego na pewno, bo nie mam węchu. Ale to jeszcze byłoby do przeżycia, gdyby nie mój wygląd. Renifer Rudolf musi umierać z zazdrości o mój nos koloru dojrzałej truskawki, od oddychania ustami wargi przypominają bardzie papier ścierny niż ludzki organ, a pod nosem mam tak wysuszoną skórę, że wygląda, jakbym włożyła dziób w mleko i zapomniała go wytrzeć. Nie pamiętam, żebym w całym swoim życiu usłyszała tyle razy w jednym czasie zwrotu „Kiepsko wyglądasz”. Więc ogłaszam wszem i wobec- mam lustro!
Do tego dochodzi jeszcze coś, czego wcześniej nie miałam albo nie pamiętam- wydaję z siebie dość dziwaczne dźwięki. Starając się nabrać tchu raz na jakiś czas z mojego gardła wyrywa się dźwięk zarzynanej owcy. I te chusteczki, które wychodzą mi z każdej kieszeni, spod poduszki, na biurku, łóżku, w ręce, w aucie….zaczynam się obawiać, że zaraz sama będę jeszcze jedną wielką chusteczką- w myśl zasady „z kim się zadajesz, takim się stajesz”. Już spokojnie mogę pracować w Instytucie Testowania Chusteczek- żadna nie ma przede mną tajemnic.
Zaślubiony mężnie znosi moją przemianę w wielki katar, ale pierwsze symptomy niepokoju zaczynam zauważać. A słodkie słówka w stylu „ukochane zasmarkane” jakoś przestaje być nawet śmieszne. Bo zaczynam wierzyć, że do końca życia zostanę smarkata…

7 komentarzy:

  1. U Ciebie nawet tekst o katarze rozśmieszyć. Zazdroszczę tej lekkości w podejściu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie!!! Coraz rzadziej piszesz, a to BARDZOOO źle!

    OdpowiedzUsuń
  3. popieram BARDZO ŻEL ZE TAK RZADKO!ale nowy rok nowe nadzieje na co tygodniowe wpisy:):D
    pozdrówka
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem jak leczyć katar (chyba świeży zmiażdżony czosnek na kanapki, ale jeśli Ci zależy na małżeństwie to nie polecam), ale na skórę nosa cuda zdziała maść z vit.A W każdej aptece 3,50zł. Wypróbuj koniecznie :-) Zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja czekam na spotkanie i czekam i wlasciwie to juz nie wiem czy mam czekac na odejscie kataru czy wsadzic mala dame w szklana kule na czas spotkania?

    OdpowiedzUsuń
  6. Miss, zdrowiej!
    Ale katar to nie wymówka na to, że tak duże są przerwy między postami! A swoją drogą to życzę zdrówka, ale wpis mnie ubawił!

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba coś wisi w powietrzu, bo ja też kataruję od miesiąca. Zdrówka!

    OdpowiedzUsuń