poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Dygresje na temat niepogody

No i piękną jesień mamy tego lata! Tak piękną, że zaczynam szczerze wierzyć, że lipiec wypadnie w listopadzie, a styczeń w czerwcu. Zakładając buty wybieram między balerinkami, w których kostnieją mi stopy, gumiakami, w których stawiam kroki jak Wielki Ptak a kozakami, w których wyglądam tak trochę…jak japoński turystka. Japońscy turyści co roku nie przestają mnie zadziwiać. Gdziekolwiek się nie ruszę tam oni są- coś jak roztocza- i trzeba im zostawić, że są uroczy- zupełnie nie jak roztocza- ale też ich styl wyprzedza modę o lata świetlne. Do dzisiaj z zaślubionym wspominamy spotkaną jakieś trzy lata temu japonkę, która w środku lata (może nie bardzo upalnego, ale lata, które wtedy wypadało jeszcze w lipcu i sierpniu) zajadała się mulami opatulona w szalik, wełnianą czapkę, a na nogach miała futerkowe kozaki. Wyglądała jak Yeti wśród smerfów. No i jak teraz w tym jesiennym lecie też się tak czuję.
Za słońcem tęsknię jak za arbuzami zimą, chociaż to coraz mniej adekwatne stwierdzenie, bo w sumie to jem teraz arbuzy, a za oknem bliżej do zimy niż lata…Nie pociesza mnie nawet fakt, że mój nowonabyty parasol, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia, jest w użyciu odkąd go mam codziennie. Swoją drogą, odkąd pamiętam gubiłam parasole, a o tym pamiętam jak o porannej kawie- zawsze i wszędzie. I może jest to spowodowane tym, że wcześniej żaden mój parasol nie podobał mi się tak bardzo, ale stawiam w pierwszej kolejności na to, że jednak nie lubię, jak mi się na głowę woda leje, więc go sobie pilnuję.
Do tego zaczęłam rozważać jakieś alternatywne opalanie. Solarium raczej odpada z kilku względów- ten zdrowotny jest na końcu. Po pierwsze mam klaustrofobie i opalając się co sekundę sprawdzam czy aby na pewno da się uchylić klapę, co powoduje, że pewnie z 10 minut jakie tam spędzam opalam się minutę. Po drugie odkąd zobaczyłam „Oszukać Przeznaczenie niewiemktórączęść”, gdzie jedna z bohaterek ginie spalona w solarium, jakoś tak mi tam nieswojo. Po trzecie kolor opalenizny z solarium jakoś bardziej kojarzy mi się z ziemniakiem niż wakacjami. Po czwarte to rozbieranie, smarowanie, opalanie, ubieranie zniechęca. Po piąte jeszcze nigdy nie czułam się „swojo” w solarium- jestem w mniejszości bez tipsów, kolczyka w nosie, paska z ćwiekami i sztucznymi rzęsami (nie mam nic do tych atrybutów ani do tych osób, ale jakoś w solarium zawsze spotykam ich skupiska). Po kolejne względy higieniczno- zdrowotne też nie zachęcają. Kremy do opalania powodują u mnie wysypkę. Wyglądam jak po ataku trądziku młodzieńczego. Wtórnego, oczywiście, bo lat mi to nie odbiera. Ciemniejszy puder też nie bardzo, bo zawsze gdzieś niedosmaruję i wyglądam potem jak źle obrobione zdjęcie z photoshopa. No więc chodzę taka blada, że przykładając twarz do ściany nie bardzo widzę gdzie kończy się ściana a gdzie zaczynam się ja.
Z brakiem lata wiąże się u mnie jeszcze jedno- notorycznie mam zły humor. Jestem zła na psa sąsiadów, który szczeka, na kierowców, którzy jadą wolniej niż ustawa przewiduje (czy są mandaty za zbyt wolną jazdę po mieście??), na pracę, że jest, na telefon służbowy, że dzwoni, na telefon prywatny, że się zepsuł, na ubrania, że się mną, na weekend, że mija za szybko, na tydzień roboczy, że się wlecze, na jeansy, że się rozciągają, na mój ulubiony jogurt, bo nie zawsze jest w sklepie, na brzoskwinie, bo były bez smaku, na rower, bo nie mogę na nim jeździć…ale tak naprawdę jestem zła na lato, że go nie ma!
Post ten miał być o zupełnie czymś innym, a tu wyszło jak wyszło. Apeluję o słońce! Ktoś popiera? Jeśli tak otwieram listę wyborczą- podpisy zbieram w komentarzach, na maila i w każdej innej postaci! Pozwiemy lato, że się nie zjawiło!

7 komentarzy:

  1. Taaa...też mam takie przemyślenia. Wróć lato!

    OdpowiedzUsuń
  2. podpisuje!!!!rencami i stopami,ja tez korbe chwytam przez pogodę:)
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Kochana przyjeżdżaj do Hamburga - lato w pełni :) Dzisiaj kocyk w parku i karmienie kaczek w pełnym słonku!

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuję, że lato jak się rozkręci za parę dni, to nie odpuści do końca września. Przecież uczyli nas, że w przyrodzie nic nie ginie, więc lato też nie może. Chyba, że w tym roku lato to były te upały w maju i tyle ;-)
    Synoptycy obiecują, że jeszcze chwila, jeszcze momencik (i kącik z Pankracym będzie się kręcił ;)). Wytrzymamy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też pozywam!!!! Nie ma co!
    A Twój blog wymiata!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dygresje dygresjami, a słońce wywołałaś! Wystraszyło się pozwu!

    OdpowiedzUsuń
  7. A możeby tak coś nowego? Miss, pisz częściej, ludziom w pracy się nudzi!:)

    OdpowiedzUsuń