niedziela, 15 maja 2011

Jak będę duża to będę strażakiem

Nadszedł dzień, kiedy wypadałoby wrócić…jako że wierzę w znaki, to znak dzisiaj był. Dwie osoby, z których zdaniem liczę się absolutnie, zapytały mnie, kiedy znowu napiszę. No to piszę. Wiosna przyszła, kolejne dzieci pojawiły się na świecie- witaj Mia, zdążyłam zwiedzić Pragę w jeden dzień- do dzisiaj pamiętam ból nóg, minęły święta, zrobiło się ciepło- w tygodniu, bo w weekend naturalnie leje, w naszym domowym asortymencie pojawiły się dwa nowe rowery, a ja im mniej mam czasu, tym bardziej staję się towarzyska.

Ale jedno się nie zmienia- kim chcę być, kiedy dorosnę. Bo nie wiem. Mam poważny problem z pytaniem „Kim jesteś z zawodu”. Socjolożką? Nie bardzo, poza wpisem na dyplomie niewiele łączy mnie z tą profesją. Kurą domową? Jeden rzut oka na moje okna i wszystko jasne- nie przez wielkie „N”. Mogłabym wymieniać tak bez końca, ale zbyt wiele sensu w tym nie ma. Dlatego wnoszę postulat- zamiast pytać czym się zajmujemy pytajmy czy zajmować byśmy się chcieli. Jestem bardziej niż pewna, że wtedy odpowiedzi byłyby znacznie ciekawsze! Mielibyśmy wtedy w swoim otoczeniu malarzy, aktorów, strażaków! Ja byłabym wziętą pisarką. I aktorką teatralną, tak wziętą, że nie musiałabym grać w serialach czy reklamach. Czasami projektowałabym ubrania, ale tylko dla gwiazd. I może trochę malarką i piosenkarką. I kucharką w ekskluzywnej restauracji, ale na pół etatu. No i eventowcem. A w między czasie instruktorką fitness. I we wszystkim byłabym, oczywiście, genialna.

Ale to potem, bo na razie muszę się wyspać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz