Najtrudniejsze w codzienności macierzyństwa jest dobre wsmarowanie
w Krasnali kremu z filtrem 50. Przysięgam, niezależnie jak wcieram, przecieram,
zacieram, w jakiej ilości to Smarowani i tak wyglądają jak kandydaci na gejsze.
Ewentualnie mumie. I nie ważne jak bardzo się uśmiechają, majtają nogami czy
gaworzą i tak wyglądają wtedy na śmiertelnie zmęczonych i apatycznych. Próbowałam
już rozcieńczać ochraniacz z balsamem, wsmarowywać zgodnie i przeciwnie do
wskazówek zegara, zmieniać producentów (dla jasności chodzi o producentów kremów), ale nie, nic to nie zmieniło. Uważam
więc, że wsmarowywanie kremu z filtrem jest wyzwaniem, któremu chyba nigdy nie
podołam.
Drugie, w kategorii trudne, jest opanowanie ślinotoku Krasnali. Jeszcze trochę i zaopatrzę nas w koła ratunkowe. Wprawdzie chłopcy mieli już dwie lekcje na basenie, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Wycieranie tetrówką jest równie skutecznie jak suszenie Bałtyku chusteczką higieniczną. Dzięki temu Krasnale są absolutnie "fashion victim", codziennie mają założone co najmniej dwie koszulki z powodu zalania.
Trzecie, i przyjmijmy, że ostatnie to wyjście z Krasnalami z domu na czas. Z nieznanych szerszej widowni w postaci mnie, a czasami i Zaślubionego, przyczyn posadzenie ubranego, przewiniętego i gotowego do drogi Krasnala Numer Jeden na fotelik samochodowy, zapięcie go w pasy i ubranie czapki (o ile to konieczne) skutkuje natychmiastowym atakiem na pieluchę. Dzięki temu całą operację należy powtórzyć po wcześniejszym obrobieniu, co wydłuża czas potrzebny do wyjścia, a dodatkowo działa na nerwy równie gotowemu do drogi Krasnalowi Numer Dwa. I nie działa przechytrzenie losu i posadzenie Krasnala w celu wywołania akcji "za wczasu". Operacja ma szansę powodzenia tylko wtedy, kiedy rzeczywiście już wierzy się, że od wyjścia z domu dzieli nas tylko klik fotelikowych pasów. Widocznie do bomby w pieluszce potrzebny jest jeszcze u Krasnala dreszcz emocji, zwany często reisefieber.
Poza tym chyba wszystko w normie. Krasnale ciągle w wózku
wyją, mimo zastosowania rad:
1. Położyć Wyjących na brzuszku – wykonane. Efekt:
stękający Krasnal z podniesioną głową próbujący cokolwiek zobaczyć, co
powodowało, że wyglądał jak Janek Kos w czołgu.
2. Zmienić gondolki na spacerówki – wykonane. Efekt
: początkowo spokój, co po 10 minutach zmienia się w ryk, który dzięki nowej
pozycji można nie tylko słuchać, ale i oglądać.
Reszta naprawdę po staremu, więc zostaje tylko czekać do
wakacji. A do nich zostało równo 40 dni.
No i „royal baby” jest młodszy o równe 18 tygodni od Krasnali. Phi!