No i znowu przerwa
zaliczona… ta chyba potrzebna była na ogarnięcie zmian. A ich coraz więcej i
końca nie widać. Obwód pasa rośnie wraz z obwodem zmian. Podwójnie.
Czekam zatem cierpliwie na przełom, który przybędzie w dwóch
postaciach. Chociaż już teraz owe postaci dają znać kto tu rządzi. Spanie? Nie
ma problemu, ale tylko w wyznaczonych porach i bynajmniej nie jest to rytm
dzień – noc. A jeśli następuję próba spania „po mojemu” – cios w pęcherz, cios
w żebro, kręgosłup wbity prawie w materac i dziękuję za sen i posłusznie czekam
na zezwolenie.
Chociaż i tak jest lepiej niż zapowiadano. Złote rady i
przewidywania w temacie „ pod koniec już będziesz tylko leżeć”, „z bliźniakami
to często ląduje się w szpitalu na obserwacji”, „ teraz to zobaczysz, czym są huśtawki
hormonalne” zdały się na nic. Natomiast strzałem w samo serce okazały się:
1.
„ w ciąży
rozkojarzenie sięga zenitu”
2.
„zobaczysz co to syndrom wicia gniazda”
3.
„ teraz często sikasz? Poczekaj na ciążę!”
4.
„ciesz się pierwszymi ruchami, bo potem to już
nie jest tak pięknie”
Ad 1.
Moje rozkojarzenie wyszło z siebie i stanęło obok, bo samo
nie wierzy w swoje rozmiary. Mylenie pinów, szukanie kluczyków, używanie
podczas jednego prania proszku i płynu do prania, bo płyn wydawał się być
zmiękczającym… norma. Przynajmniej mamy pranie NAPRAWDĘ wyprane, tak podwójnie…
generalnie zapisuję wszystko co mam zrobić, tylko zapominam zerknąć do
zapisków.
Ad 2.
Wicie gniazda? Jeśli pod tym kryje się codzienne pranie,
potem prasowanie, układanie, liczenie, sprawdzanie, czyszczenie, składanie,
rozkładanie i ponowne składanie, wkładanie do półek w określonej kolejności,
przecieranie, przeglądanie, odkurzanie – to ja to mam. I nic nie poradzę. Nie
można mi podnosić i się schylać? Może i nie można, ale trzeba. Albo rybka albo
akwarium? Jja wybieram rybkę w akwarium.
Ad 3.
Nie no, jest super. Nerki na pewno mam oczyszczone do granic
możliwości. I nie ma co narzekać, nocne spacery do łazienki to przecież
marzenie. Zawsze można przy okazji sprawdzić godzinę, pogłaskać kota, przemyśleć
sen… tylko jeszcze trzeba wstać. Ale kto by nie chciał obracać się w kółko,
podpierać ściany, łóżka, kota, tylko po to, żeby wstać? Idylla.
Ad 4.
Ten, kto nazwał to ruchami był na pewno mężczyzną. Inaczej
nie wytłumaczę jak można było ciosy karate nazwać ruchami. Jeden ruch nóżką i
żebro prawie w gardle, wypięcie rączki i „dziękuję, Pani teraz sobie nie
oddycha”. Chociaż, chyba lepiej tak, niż nic, bo wtedy wyobraźnia potrafi
więcej niż karate.
Ale ogółem czas marzenie. Bo kto nie chciałby posiedzieć w
domu, poczytać i czekać na najważniejszych gości w Twoim życiu? Ja tam chcę.